Pół roku już mija jak Szafir został sam, a my ciągle nie możemy dać sobie z nim radę. Najpierw, dwa tygodnie po śmierci Ruda, w ogóle nie meczał, nie wychodził ze stajenki i większość dnia leżał ze smutnym wyrazem pyska. Baliśmy się czy i on nie jest chory. Szczęśliwie okazało się, że nie. Jadł mniej niż zawsze, ale jadł. Doszliśmy do wniosku, że on tak przeżywa brak Ruda, z którym był całe swoje życie. Dni mijały, a Szafir był cichutki jak trusia. Jak już wyszedł ze stajenki to podchodził do furtki i tak jakby za kimś wyglądał. Nie chodziło o to, żeby mu przynieść chlebek. Nawet i ten jego przysmak jadł bez dawnego apetytu, ot z grzeczności. Po dwóch tygodniach zaczął meczeć.Stawał na pieńkach i meczał głośno jedną serię MEEE, a potem nadsłuchiwał. I znowu. I znowu. I znowu. Mogło to trwać godzin wiele. Robił krótkie przerwy na jedzenie i od nowa. Nasze kozy kompletnie go ignorowały. Zresztą u nich, od śmierci Cypisa, tez było cicho. Szafirowi odpowiedział w końcu capek sąsiada, zresztą jego potomek. A może Ruda? Trudno ustalić bo jeden i drugi mieli gody z Balbiną, matką capka. Teraz mieliśmy już duet. Z jednej strony nawoływał Szafir, a z drugiej capek. Przyszedł okres rui. Meczenie Szafira jeszcze nabrało siły. W różnym czasie dołączały się poszczególne kozy, zależnie od tego która była w rui, i już był niezły chórek. Pierwsza na gody do Szafira przyszła Balbina. Nawet jej... Czytaj więcej→
Wpisy oznaczone tagiem "Rud"
Wczoraj odszedł od nas Rud. Zdechł nie wiemy z jakiego powodu. Miał zaledwie pięć lat. Cierpiał dni kilka, ale do końca nie spodziewaliśmy się takiego zakończenia. Był młodym silnym capem i wierzyliśmy, że poradzi sobie z chorobą. Niestety, ale nie. Jest mi bardzo smutno. Jak po stracie kogoś bliskiego. To był mój cichy faworyt. Dzięki mnie trafił do nas. To ja uparłam się, żeby i jego kupić. Mąż wybrał Szafira. Ale mnie urzekła trójkolorowa barwa sierści Ruda. Podejrzewam, że Rajan jest jego potomkiem, z uwagi na białe kopytka. Później w okresie dorastania, Rud dostał taką romantyczną długą grzywkę spuszczoną na oczy. I potrafił tak podrzucać głową jakby sobie tym ruchem grzywkę poprawiał. Jak niektórzy ludzie. Zawsze wydawał mi się romantykiem. Widziałam jak przyglądał się kwiatom koniczyny rosnącej na wybiegu. Stał nad nimi i przekrzywiał łeb to na prawo to na lewo. Naraz podszedł do niego Szafir i … zżarł kępę koniczyny. Rud się oburzył i coś mu nagadał basem. Potem odszedł na bok i znów się na coś zapatrzył. Nie był przywódcą. To Szafir dominował. Jednak były momenty gdy Rud walczył z Szafirem tak długo dotrzymując mu pola w trykaniu, aż obydwóm krwawiły łby w miejscach skąd wyrastają im rogi. Dobrze, że mamy tyle zdjęć z Rudem. Zawsze gdy będziemy je oglądać to będzie trochę tak jakby ciągle był z nami. Jakby ciągle był młody, zdrowy i wesoły. Mam nadzieję, ... Czytaj więcej→
Nasze capy mają już piętnaście miesięcy. Nie powinny, ale niestety już są ojcami. Straciły swój młodzieżowy wygląd i coraz bardziej upodobniają się do własnego ojca. Dostały długie brody i zaczęły im wyraźnie rosnąć potężne rogi. Całe pokryły się długą sierścią. To cecha przejęta chyba po matkach- kozach szetlandzkich. Ich ojciec miał sierść krótką. A aromat zaczęły rozsiewać w koło siebie! Skondensowany zapach testosteronu! Latem znów nadszedł okres rui. Tak to już w przyrodzie jest. Małe zostały odchowane i pora na następne małe. Nasze kozy zaczęły wabić capy meczeniem i zapewne zapachem dla nas niewyczuwalnym. Samce jednak go czują i wariują. Koniecznie chcą dostać się do kóz trzymanych po sąsiedzku, w przyległych obórkach. Cały dzień drą się w głos obwieszczając całej okolicy swoją gotowość do prokreacji. Zauważyliśmy, że Cypis specjalnie ich prowokuje. Podchodzi pod drzwi ich obórki i i stoi sobie jak gdyby nigdy nic. A oni w środku szaleją. To jeden, to drugi wystawia łeb przez niewielki otwór w drzwiach. Śmiesznie wywija wargi, wystawia na wierzch język i szybko nim wywija. Tak jakby proponowali Cypisowi buzi z języczkiem. Chcąc być jeszcze atrakcyjniejszymi dla kóz, sami siebie obsikują moczem i wtedy to już zapachem zwalają nas z nóg. Sobie zapewne bardzo się podobają. Nie chcemy mieć więcej małych i uzbrojeni w cierpliwość postanawiamy to wszystko przeczekać. Od urodzenia... Czytaj więcej→