
Dzisiaj z wizytą wpadł do nas Guciu. Tak naprawdę, to z wizytą przyszła Pysia. Ona jednak nigdzie sama, bez Gucia, nie chodzi, no to stawili się razem. Dawno już nie widziałam małego łobuza. Tylko z opowiadań mojego męża wiedziałam, co tam u niego nowego. I nie spodziewałam się, że on tak urósł! Już wtedy, jak oddawaliśmy go Pysi, latem zeszłego roku, to był kawał psa! Teraz, to jego własna rodzona matka, podobno rasowa sarenka, byłaby w szoku. Długi jak trzy sarenki razem wzięte! A może podobny do tatusia i sarenka wcale nie byłaby zdziwiona? Pamiętam, jak trafił do nas, a Ania mówiła, że on jest z malutkich piesków. Syn dzisiaj zrobił Guciowi zdjęcia, to się Ania zdziwi jak go na nich zobaczy! Tak naprawdę to nie ważne jest, czy on jest duży czy mały. Dla Pysi on jest doskonały! Widać wyraźnie, że obydwoje za sobą szaleją! Jaśnie pan Guciu większość czasu spędza u niej na kolankach, albo na łapkach. Ona ciągle go głaszcze i dotyka. A on też non stop ją pilnuje. Pysia przyznała się, że Gutek śpi u niej w łóżku. Jej mama go goni, bo już niejedną poduszkę pogryzł, ale ona zawsze znajdzie sposób na przemycenie go do pokoju. I łobuz króluje tam na całego. Strzałka nie poznała już Gucia. Zapomniała, że się u nas wychował. Dla niej to teraz jest obcy pies. Obwąchała go zaraz po wejściu do domu i wyraźnie nie była z wizyty zadowolona. Musiałam ją pilnować, gdy Gutek biegał sobie po całym... Czytaj więcej→