Wpisy oznaczone tagiem "Pagon"

kto-w-tej-sprawie-jest-winien

I co tu zrobić z tym Pagonem? Dzisiaj znowu narozrabiał. Tym razem dużo poważniej. Zadusił kurę. Od dwóch dni, znowu  wypuszczam Pagona  z wybiegu. Naprawdę jest mi go szkoda, że musi tam siedzieć taki samotny. Do tego Zyguś mu dokucza. Nauczył się, że przychodzi na naszą działkę, idzie pod wybieg Pagona i prowokuje go wiedząc, że może to robić bezkarnie. Kiedyś, na początku, gdy Pagon tylko co nastał u nas, to oni byli przyjaciółmi. Te czasy już minęły. Teraz po prostu nie cierpią się nawzajem.  Zdarzyło się dwa razy, że Zyga przyszedł na działkę jak Pagon był na wolności. Ledwo udało mi się ich rozgonić! I to trzonkiem od haczki. Jeden i drugi nie chciał za żadne skarby ustąpić! A atmosferę podgrzewała jeszcze Strzałka atakująca Pagona.  Teraz mamy z Piotrem taką niepisaną umowę. On puszcza Zygę z łańcucha co drugi dzień. Wiadomo, że jak Zyguś nie jest na łańcuchu, to jest u nas.  A wtedy Pagon musi być u siebie na wybiegu. Dzisiaj był dzień wolności Pagona. Biegał sobie po działce, gdzie chciał. Od pewnego czasu i nasze kury korzystają ze spacerów. Płotek mają za mały albo talent za wielki? Nie pomogło skrócenie, a nawet prawie wycięcie lotek. One tak i tak przez płot przeskakują. - Całkiem tak jak ty w młodości. – Z uśmiechem wspomina moje wyczyny lekkoatletyczne moja mama. Fakt, biegało się przez płotki i skakało wzwyż. - Tylko, żeby im dorównać to musiałabym, z miejsca,... Czytaj więcej→

LiniSemen 18 grudnia 2009 Zwierzaki
pagona-wcale-a-tortu-w-polowie

Z tego Pagona to już nic dobrego nie wyrośnie! Nieposłuszny! Drań! I tortożerca! Dzisiaj byli u nas nasi przyjaciele, Ewa i Arkadiusz. Wizyta umówiona dużo wcześniej, postanowiłam więc upiec pyszne ciasto. Przepis jest mojego pomysłu i wielokrotnie już go robiłam, ale dla nich jeszcze nie. Wczoraj, po południu, szybciutko upiekłam biszkopt ze zmielonymi orzechami włoskimi zamiast z mąką. Dostałam cały worek orzechów od sąsiadki, od Ani. Dziadek Leon łuskał je dla mnie wytrwale. Później już tylko przez młynek do orzechów i do próżniowego opakowania. Czekają na taką chwilę właśnie, kiedy dostaję weny do pieczenia. Drugie ciasto to prawie tylko kogel mogel z wiejskich jaj, czyli puszysty i żółciusieńki obłoczek. Nad wyraz mi jedno i drugie urosło. Zrobiłam krem śmietankowy. Przyznaję- z proszku, ale doprawiłam niezłą ciupką ajerkoniaku własnej produkcji.  Ciasta sobie stygły, żebym mogła przełożyć je kremem, a mnie poniosło na działkę. Koniec października, a dookoła jeszcze zielono i złociście. Kocham nagietki i zawsze dużo ich u mnie rośnie. Samosiejki. Na wiosnę rozsadzam je na coraz większym obszarze. Pielęgnacji nie wymagają żadnej, a tak jak teraz, cieszą oczy. Małe słoneczka. Usposabiają pogodnie. I to chyba ich wpływ uśpił moją czujność. Wypuściłam Pagona z wybiegu, bo skomlił biedaczek, że chce wyjść. Wybieg, co prawda, ma taki jak niektórzy całe działki budowlane, no ale- ... Czytaj więcej→

LiniSemen 25 października 2009 Zwierzaki
pagon-a-rozkazow-nie-slucha

Nasz drugi pies to wilczur, lub raczej coś blisko tego. Przygarnęliśmy go ostatniego lata. Właśnie teraz skomli zdziwiony, że pan jeszcze go nie wypuścił. Na cóż- narozrabiał to ma! Pagon jest jeszcze młodzieniaszkiem i zachowuje się stosownie do wieku. Uwielbia wyścigi ze Strzałką i uwielbia podgryzać nas po stopach, tak że nie sposób przejść spokojnie przez działkę. Gdy Pagon nabiera ochoty na ten rodzaj zabawy, to nie pomaga krzyczenie i straszenie. Musisz człowieku znaleźć jakiegoś kijka i w ten sposób próbować się ratować. Przy czym, często gęsto on traktuje to jako zachętę do zabawy i po prostu zabiera kijka, a potem dumnie z nim maszeruje. Ostatnio działka przestała mu wystarczać i jak tylko otwieramy bramę, żeby wyjechać samochodem, to nasz Pagonik startuje na drogę jako pierwszy, no i wtedy się zaczyna! Biegamy za nim nawołując- prosząc i grożąc, a on nic. Musi odbyć swój obchód po najbliższej okolicy, zaznaczyć teren, podroczyć się z psami z sąsiedztwa i wraca dopiero jak sam uzna za stosowne. Jako, że z wyglądu to wielkie psisko, nie zostawiamy go samego sobie na drodze, żeby kogoś nie wystraszył, albo nie rozebrał z butów. Stąd nasze gonitwy za nim. Pamiętam jak do nas trafił. Mój mąż już kilka dni wcześniej zaczął robić podchody. -Kochanie wiesz, we wsi koło sklepu włóczy się bezpański piesek. Zaczepkę pominęłam milczeniem, świetnie wiedząc do czego zmierza. Mąż nie poddając... Czytaj więcej→

LiniSemen 9 grudnia 2007 Zwierzaki

Wieś Stany k. Nowej Soli | Sklep z rękodziełem, papierowąwikliną, ekowyrobami