Zwierzaki

króliki

Wpisy

zyga-wspomnienie

Prawie miesiąc mija od śmierci Zygusia, a ja dalej odczuwam smutek i głęboką stratę. W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia  Zuguś wrócił do domu pogryziony przez inne psy. Zresztą nie po raz pierwszy. Już wcześniej  zdarzało mu się wracać  sponiewieranym  na tyle, że przez kilka dni nic nie mógł jeść. Leżał tylko i wylizywał swoje rany, a my wmuszaliśmy mu psie przysmaki. I zawsze dochodził do siebie. Ale nie tym razem. Odszedł w drugi dzień świąt. Zyguś, dla mnie, był wyjątkowym psem. Mam tak wiele wspomnień z nim związanych. Średniej wielkości, pięknie ubarwiony, o jedwabistej sierści był najładniejszym bezrasowcem jakiego znałam. To on sam wybrał sobie nasz dom. Wcześniej był psem Piotrka i mieszkał na Gazdyłce. Od czasu do czasu przychodził na naszą działkę do naszej suczki Strzałki. Z chwilą,  gdy Piotr wziął drugiego psa, szczeniaka o imieniu Pepe,  Zyguś częściej przesiadywał u nas niż u siebie. Całkowicie... Czytaj więcej→

LiniSemen 20 - Styczeń - 2013 DODAJ KOMENTARZ
sonia-zostaje-mama

Życie zaskakuje. Jeszcze niedawno pisałam, że Strzałka oczekuje małych, ale okazało się, że to była ciąża urojona. Ale tak i tak mieliśmy maluchy. Od Soni. W  momencie gdy ją młodzi przygarnęli była już szczenna. Na czas porodu i wychowywania szczeniaków Sonia i młodzi zamieszkali z nami, w Stanach. I fajnie. Rodziła w dzień (19 kwietnia), bardzo spokojnie i normalnie. Przy pierwszym maluchu wszyscy się cieszyli. Drugi i trzeci też jeszcze budził radość. Czwarty – trochę nas zaniepokoił, a piąty to już fest wystraszył. Ile ich jeszcze będzie??!! I co my z nimi zrobimy?! Było pięć, w tym jedna suczka, to ten czarny szczeniak. Cała rodzina twardo postanowiła, że nie zostawimy sobie żadnego malucha! Starczy tych dorosłych psów! No i raz w życiu okazaliśmy się twardzi. Wszystkie maluchy, po odchowaniu znalazły swoje własne domy.  Ale ile radości dały nam wcześniej. Ile frajdy! Nic nie mogło równać się z obserwowaniem jak... Czytaj więcej→

LiniSemen 13 - Sierpień - 2011 DODAJ KOMENTARZ
sonia-przybiegla-do-nas-zima

W poniedziałek rano zaczęłam dokarmiać bezpańskiego psa. Długonogi, szczuplutki, dosyć jasno ubarwiony przebiegał od czasu do czasu w pobliżu naszej działki i tęsknie wył. Następne złamane psie serduszko rozpaczające po stracie właściciela… W nocy na dworze mróz powyżej dwudziestu stopni, w dzień niewiele mniej, a on biega i wyje. Rozum mówi: - Sama masz już trzy psy bo Zyguś, pies sąsiada, wybrał nas już na stałe. No i dobrze. Zresztą będzie ojcem maluchów mojej Strzałki. Ona właśnie lada chwila zacznie się szczenić. Nie wiadomo ile będzie w miocie… O nowej znajdzie nawet nie myśl! Wystarczy tych co są i co lada moment będą! Ale serce mówi: - Tylko go poratuj. Daj mu jeść i pić. Pomóż przetrwać najgorsze chwile zanim znajdzie sobie nowy dom. Nie musisz przecież zaraz go przygarniać. I drepczę do bramy przez śnieg z miską psiej karmy. Stawiam ją na polnej drodze i czekam. Kilka chwil wystarcza, żebym zrozumiała jakim... Czytaj więcej→

LiniSemen 2 - Marzec - 2011 DODAJ KOMENTARZ
szafirowi-wraca-wigor

Mądrzy ludzie mówią: - Nie chwalcie dnia przed zachodem słońca. I dobrze mówią! Ja, niepomna tej mądrości, nie tak dawno pisałam, że Szafira nie interesują dwie dorodne kozy mojego sąsiada, stracił cały swój wigor. Akurat! Skubany, wyraźnie przyczaił się tylko! Przedtem kozy darły pyski, a teraz kozom już przeszło, za to mojemu Adonisowi głos powrócił, odblokowany przez płonącą w nim chuć. Niech tylko kozy zbliżą się do płotu!  Szafir od razu  zaczyna pchać się z całych sił na żerdzie i siatkę. Beczy przy tym przeraźliwym basem, wydobywającym się gdzieś z głębi jego trzewi. Cap najpierw próbuje obalić przeszkodę, a jak nie wystarcza jego siła, to kombinuje jakby tu rogami te żerdki połamać, albo siatkę rozpruć. Wtedy stoi cichusieńko przy płocie i z wyraźnym mozołem, ale i z jakimś planem, kręci łbem i ustawia się pod różnym kątem, tak długo aż dopnie swego. Żerdź tylko chrupnie, a Szafir ile pary w piersi i drąc... Czytaj więcej→

LiniSemen 8 - Listopad - 2010 DODAJ KOMENTARZ
swinki-wietnamskie-maja-prosieta

I w końcu doczekaliśmy się prosiaków. Nasze świnki wietnamskie oprosiły się. Jako, że wcześniej żyły sobie w stadzie z knurem, to nie znaliśmy dokładnej daty ich godów i już zaczynaliśmy niecierpliwić się. U Piotra maciora oprosiła się pięćdziesiąt dni wcześniej, a nam wydawało się, że to będzie mniej więcej w tym samym czasie. Wyszło więcej, ale już są. Dzień po dniu, nasze maciorki oprosiły się i mamy trzy maleńkie prosięta. Dokładnie: dwa knurki i świnkę. W sumie urodziło się sześć prosiąt, ale tylko połowa przeżyła… Prosięta mają już trzy tygodnie, a ja dopiero teraz piszę o nich. Wcześniej nie chciałam zapeszyć. Ten rok jest taki smutny jeżeli chodzi o nasze zwierzęta. Powódź zmusiła nas do sprzedania kóz (Muszelkę i Tuptusie) z ich maluchami. Sprzedaliśmy też świniodzika. Na skutek dwukrotnej ewakuacji stał się bardzo agresywny, wręcz atakował nas. Później przyszedł pomór na króliki… straciliśmy... Czytaj więcej→

LiniSemen 14 - Wrzesień - 2010 2 KOMENTARZY
dokad-lecisz-bocianie

Ten rok był wyjątkowo owocny dla naszych bocianów. Dochowały się aż czwórki potomstwa! Na wiosnę nie zapowiadało się tak obiecująco. Bocian bardzo długo czekał na swoją partnerkę. Coś ponad trzy tygodnie.  Nawet zaczęliśmy już obawiać się, czy ona w ogóle przyleci. W innych bocianich gniazdach w okolicy były już pary, a u nas nie. Bocian jednak wytrwale czekał, remontował  gniazdo,  no i znalazła się dziewczyna! Jeszcze dzień wcześniej jej nie było, a już następnego dnia, rano, obudził nas duet klekoczących bocianów. I zaczęły się gody. Później, na długo, nastały dni zimne i mokre. W TV i prasie podawano, że wiele piskląt bocianich nie przetrwało. Naszych jeszcze nie było widać. Jednak z obserwacji dorosłych bocianów można było wnioskować, że mają potomstwo. Po czym to było widać? Ano po tym, że zawsze i wciąż któreś było w gnieździe. Nigdy nie zostawiały go pustego. I w końcu, nad gniazdem,  pokazały się dwa... Czytaj więcej→

LiniSemen 21 - Sierpień - 2010 DODAJ KOMENTARZ
kichajace-kroliki

Od kilku dni nasza banda królików jest chora. Przeżyły dzieciństwo, a teraz są znowu zagrożone. Na zdjęciu jeszcze są zdrowe i mają piękne olbrzymie, brązowe oczy. Teraz mają ropiejące oczy i nosy tak, że z trudnością oddychają. Co trochę słychać jak kichają. Tak, tak. Króliki kichają jak ludzie, zakatarzeni ludzie. Nie wszystkie chorują jednakowo. Jeden z nich przechodzi lekko choróbsko, tak przynajmniej wygląda. Dwóm ropa zaatakowała tylko po jednym oku i trochę nosy i te jeszcze jakoś sobie radzą, ale czwarty królik od kilku dni naprawdę walczy. Nos ma cały sklejony, a więc nie może czuć zapachu podawanego mu jedzenia. Do tego i nic nie widzi. Oba oczy sklejone. Ale jak poda mu się liście mleczu (króliczy przysmak) bezpośrednio do pyszczka, to zajada ze smakiem. Musimy im przemywać oczy, bo po prostu już nigdy by ich same nie otwarły. Nie bardzo to lubią, ale staram się być bardzo delikatna. Najpierw rozmaczam im zaschniętą ropę... Czytaj więcej→

LiniSemen 19 - Sierpień - 2010 DODAJ KOMENTARZ
capy-powrocily-na-swoje

Tak, capy są już z powrotem u siebie. Ale tylko capy. Znalazł się kupiec na Tuptusię i jej maluchy oraz na Muszelkę z dwoma capkami. I teraz jest jakoś  tak cicho i pusto. Mieliśmy jeszcze kupca i na Rajana, ale bardzo dobrze, że ostatecznie rozmyślił się. Wcale mnie nie to nie zdziwiło, bo Rajan zachorował i wyglądał przeokropnie. Prawie na całym ciele stracił sierść. Wyłysiał. Chorobę przejął po swojej mamie, Cypisie. Jej często robiły się takie  łyse miejsca na ciele, ale nigdy aż tak mocno. Widok Rajana, po powrocie do nas, przeraził mnie. Przez cały pobyt kóz na ewakuacji tylko raz, na początku, byłam z mężem zobaczyć, gdzie i jakie lokum im znalazł. W sumie nie widziałam ich ponad miesiąc. Mąż opowiadał mi, że Rajankowi bardziej niż zawsze dokucza choróbsko, ale kompletnie nie byłam przygotowana na coś takiego. Wyglądał jak po chemioterapii. Miejscami tylko pokrywała go resztka bardzo rzadkiej sierści. Apetyt jednak miał... Czytaj więcej→

LiniSemen 12 - Sierpień - 2010 DODAJ KOMENTARZ
nic-juz-nie-bedzie-tak-jak-wczesniej

Przed nadejściem pierwszej wielkiej fali, musieliśmy ewakuować nasze zwierzaki w bezpieczne miejsce. I ciągle jeszcze tam są. Mój mąż,  przy pomocy Piotra,  poprzewoził kozy, capa i świnki oraz kury do Lipin. Znaleźli się dobrzy ludzie, którzy przygarnęli naszych powodzian do swoich obór i stajni. Na ludzi dobrej woli zawsze można liczyć. Króliki trafiły do stodoły Piotra. Strzałka pojechała do Kamila i babci, do miasta. Małgośka z małymi kurczakami siedzi w budynku gospodarczym razem z drugą kokoszką, która wysiedziała nam pięć malutkich, powodziowych kurczaczków. Wykluły się dokładnie w dniu nadejścia pierwszej  fali wezbraniowej. No i cały czas jest z nami Pagon. Zalaniu i zniszczeniu uległy posiane buraki pastewne i posadzone ziemniaki. Siano, jeżeli będzie to będzie droższe. Nie mam zamiaru narzekać, ale niestety przez powódź nie damy już rady utrzymywać wszystkie nasze zwierzaki. Z ogromnym bólem musieliśmy podjąć decyzję... Czytaj więcej→

LiniSemen 8 - Czerwiec - 2010 DODAJ KOMENTARZ
muszelka-ma-dwa-sliczne-capki

Zaraz minie dwa tygodnie jak nasza Muszelka została mamą, a ja jeszcze nie miałam chwili czasu, żeby coś o tym napisać. Cały dzień uwijam się po działce, a wieczorem już nic nie mogę z siebie wykrzesać. Dzisiaj jest jednak dzień deszczowy, a więc dla mnie relaksowy. Mam wolne od prac ogrodowych. Muszelka została dumną mamą dwóch capków! Jeden ma na łebku biała łatkę, coś jak biały berecik, a drugi jest rozkosznie malutki i taki “maskotkowy”. Urodziły się 5 maja. Oj! Naczekaliśmy się na nie. Nawet zaczęliśmy martwić się czy coś z tą Muszelką i jej ciążą jest nie tak? Według naszej pamięci powinna urodzić krótko po Tuptusi, a tu przeszło miesiąc różnicy. Nauczka na przyszłość, żeby pamięci nie ufać, tylko na bieżąco zapisywać istotne daty. Tym razem maluchy przyszły na świat nocą. Rano mąż poszedł karmić kozy i zastał niespodziankę- dwa nowe maleństwa już wylizane, czyściusieńkie i drzemiące w kąciku.... Czytaj więcej→

LiniSemen 18 - Maj - 2010 DODAJ KOMENTARZ

Wieś Stany k. Nowej Soli | Sklep z rękodziełem, papierowąwikliną, ekowyrobami