
Od kilku dni w dzień, na dworze, jest już ciepło. Nie tak, żeby zaraz były upały! Na to jeszcze długo przyjdzie nam poczekać. Teraz, na słoneczku, termometr pokazuje +2, +3 stopnie. Ciepluteńko! O dwadzieścia stopni cieplej niż w najmroźniejsze dni. Jak się takie porównanie zrobi, to ciepło? Ciepło! Nie ma więc co wybrzydzać, że tylko leciutko na plusie. Będzie więcej! Przed nami wiosna i lato! Ale powolutku. Cieszmy się tym co mamy dzisiaj. Rok ma 12 miesięcy, a nie tylko lipiec i sierpień. Osobiście widzę kilka powodów do radości. Wiążą się one z nadchodzącą wiosną, a odchodzącą zimą. Bo tak jest i nikt tego nie zatrzyma, nawet jak bardzo by chciał. Po pierwsze: słoneczko, powolutku(!), wytapia śnieg i może nie będzie tego złego, co mogłoby być przy raptownej odwilży. Słowa owego nawet nie wymawiam, żeby nie wykrakać. Na razie nie jest źle, ziemia wodę chłonie… Po drugie: już czas w sad! Trzeba wapnem pomalować pnie drzewek owocowych, żeby ustrzec je przed zbytnim nagrzewaniem. Jeżeli się tego nie zrobi, to pobudzone ciepłem soki zamarzną nocą i rozsadzą korę. Na razie, do wielu moich drzewek, nie mam jeszcze dojścia, ciągle jeszcze są zasypane śniegiem, ale już za dni kilka… Po trzecie: na dworze skończyła się ta martwa cisza, jaka panowała podczas mrozów. Od kilku dni słyszę wiosennie świergocące wróble. Całą gromadką obsiadają moją wierzbę mandżurską i bujają się... Czytaj więcej→