Krzyki i szepty

Wybory.

Dzisiaj jest dzień wyborów do Europarlamentu.

nadciąga burza

Od wielu dni bombardowano nas informacjami jak ważną sprawą jest, ażeby w tych wyborach uczestniczyć. Poszczególne partie zaprezentowały swoje spoty, mniej lub bardziej ubliżające przeciwnikom, wypełniając w ten sposób tak i tak beznadziejny program telewizyjny.

Do całej akcji uświadamiania społeczeństwu o konieczności brania udziału w wyborach dołączył kto mógł! Dziennikarze, posłowie, Kościół, ludzie nauki…

Wszyscy oni tłumaczą jakie to ważne jest, żebyśmy my, społeczeństwo poszli do urn.

Jednocześnie, nie dalej jak trzy dni temu minęło dwadzieścia lat od pierwszych wolnych wyborów w naszym kraju. Obchody tej rocznicy jeszcze bardziej podzieliły polityków i poszczególne frakcje. Znowu była okazja obrzucić się błotem i zszargać to co powinno być nietykalne.

Dla mnie osobiście jest to czas podsumowania. Co zyskałam, a co straciłam?

Zyskałam prawo do uczestniczenia w demokratycznych wyborach, a to do sejmu, a to do europarlamentu, a to do władz lokalnych. Jednak przez te wszystkie lata sami politycy postarali się, żebym straciła całkowicie zaufanie do nich. I to do każdej z partii po kolei. Każda z nich mamiła mnie swoimi obietnicami wyborczymi, których nie realizowała po wygranych wyborach. W ten sposób dwadzieścia lat z mojego życia minęło, odeszło w cień, a we mnie urosło przekonanie, że w tym wszystkim chodzi tylko o władzę i pieniądze.

Zyskałam prawo do ponoszenia konsekwencji za swoje wybory. Skoro uczestniczyłam w demokratycznych wyborach i przyczyniłam się do tego, że tym krajem rządzili tacy, a nie inni ludzie, no to mam co chciałam! Lata zastoju, stagnacji i udowadniania sobie politycznych racji w czasie, gdy świat szedł do przodu.

Czy w związku z tym mogę narzekać, że w wyniku rządów poszczególnych partii zyskałam prawo:

  • do bycia bezrobotną bez szansy na zatrudnienie i bez prawa do zasiłku?

  • do opieki medycznej, w której tylko pieniądz decyduje o dostępie do specjalistów i do leczenia najskuteczniejszymi metodami?

  • do świadczeń z ZUS, który pożera krocie z tak i tak minimalnych już przychodów mojej rodziny nie dając gwarancji godziwego życia na emeryturze?

Listę tą mogłabym rozwijać w dziesiątki pozycji, ale po co mam się całkowicie zdołować i zdenerwować? Rzeczy najistotniejsze dla zwykłych ludzi są tylko dostrzegane w momencie tworzenia kampanii wyborczej, później się o nich zapomina.

Wiem tylko jedno: nigdy i nikomu, w żadnych wyborach, nie dawałam przyzwolenia na to, żeby jeszcze po transformacji ustrojowej dwadzieścia lat mojego życia zostało zmarnowane!

Niestety, ale tak się stało. Nadal nie czuję, że ja, obywatelka demokratycznego państwa, mam wpływ na to co się w nim dzieje i jakie prawa w nim obowiązują. Ciągle jeszcze przepisy utrudniają, a urzędnicy gmatwają bez mała każdą sytuację życiową zwykłego człowieka. Dwadzieścia lat, my społeczeństwo, utrzymujemy ze swoich zarobków ciągle zmieniające się rzesze posłów, ministrów, urzędników, którzy bez skrupułów sięgają po coraz wyższe pensje lub diety przerzucając ciężar swoich niepowodzeń na nasze barki. Swoje porażki rozgrzeszają słowami: opozycja, obowiązujące przepisy, a ostatnio: kryzys.

Co znamienne, kryzys znowu dotyka nas, zwykłych obywateli, a nie ich.

Kto słyszał, że zostaną obniżone diety poselskie, albo pensje urzędnicze, a może ilość etatów lub mandatów ulegnie redukcji?

Na pewno nie.

Reasumując.

Na wybory do europarlamentu nie pójdę. Decyzja moja jest przemyślana. Nie chcę oddać swojego głosu na żadną z kandydujących partii. Jeżeli ktoś uzna, że nie jestem wyedukowana politycznie i mam nie rozwinięte poczucie obowiązku patriotycznego, to mu odpowiem:

Wara ode mnie!

KTO SIEJE WIATR TEN BURZE ZBIERA!

LiniSemen

Podziel się tym wpisem ze znajomymi na:
Tagi:
Dodane przez LiniSemen 7 czerwca 2009 Krzyki i szepty

Skomentuj

Spam protection by WP Captcha-Free


Wieś Stany k. Nowej Soli | Sklep z rękodziełem, papierowąwikliną, ekowyrobami