- Czy możemy przywieźć na kilka dni małego pieska? Ania wzięła go od znajomej dla swojej mamy, ale jej się nie podoba. A ta znajoma wyjechała na dni kilka i…
W taki oto sposób trafił do nas Guciu. Szczeniaczek. Matka sarenka, ale ojciec na pewno nie! Albo za dobrze Gucia karmiliśmy.
Guciu był u nas od listopada zeszłego roku. To był nasz trzeci pies. Miał być dni kilka, a został na dłużej. Jednak w końcu musieliśmy znaleźć mu inny dom. Syn już jest po przeszczepie i może przyjeżdżać na wieś dla świeżego powietrza, ale z mieszkania musieliśmy usunąć zwierzęta. Próbowaliśmy przenieś je do budy. Każde dostało swoją. Niedaleko Pagona. Jednak dla nich to była krzywda. Ostatecznie Strzałkę wysiedliłam na ganek, a Gucia oddałam bratanicy męża. Jego nową panią jest Pysia, ta sama co przyprowadziła mi Pagona. Z tego co słyszałam to Guciu ma tam jak w raju! Śpi z Pysią w łóżku. Babcia karmi go kanapeczkami, a wszyscy go kochają i rozpuszczają.
Pamiętam jak był malutki. Taka słodka maskotka. Barwy biszkoptowej.
Apetyt miał doskonały. Przy nim to nawet Strzałka przestała wybrzydzać i wyjadała szybko z miski. Nauczyła się, że jak się nie pośpieszy, to Guciu zje i swoje i jej jedzenie. Tak było jak już był ciut większy. Na początku to jadł malutko, ale za to załatwiał się na okrągło. Idąc nocą do łazienki trzeba było dobrze patrzeć pod nogi, żeby nie wdepnąć w jakąś niespodziankę. Ileż razy dziennie trzeba było po nim sprzątać! Nawet i dziadek Leon ożywił się i wycierał kałuże po Guciu. Między nimi zaiskrzyła nić sympatii. Dziadek sprzątał po Guciu, a ten z kolei wskakiwał mu na kolana i razem sobie ucinali drzemkę.
Myślę jednak, że największym uczuciem Guciu darzył mojego męża. I vice versa. Przez ten czas gdy my byliśmy na przeszczepie, a później mieszkaliśmy w mieście, to mąż go rozpieszczał. Wszystko mu było wolno i mały cwaniak robił co chciał.
Teraz króluje w nowym domu, a mąż może go odwiedzać tak często jak tylko chce.
LiniSemen